niedziela, 7 stycznia 2018

Zaległe... O Julku we wrześniu


Mówiłam Wam już, że mam dziecko? Wspaniałego chłopca, który zmienił całe nasze życie! Julian! Nasz mały Juleczek! Moje największe szczęście.


Półtora roku temu nie oczekiwałam nawet, że to może się nam przytrafić. Doktor powiedział, że nie ma szans - przynajmniej do zakończenia leczenia. A leczenie trwa. Ja tak bardzo chciałam!


Minęły trzy miesiące -  i bum! Jestem w ciąży! Będziemy mieli dziecko. 


Miesiące oczekiwania i przygotowań - trudnych, pisałam Wam o tym tutaj. Kilkadziesiąt godzin porodu, skórcze nie mieszczące się w skali i chwila na którą tak czekaliśmy. Julian w moich ramionach, mój największy skarb, nasze szczęście. Taki malutki, bezbronny, zaspany. Uczymy się jeść, nastrajamy rytm dnia i nocy. Tulimy i śpiewamy, z każdym dniem poznajemy się lepiej. I bum - to już siedem miesięcy!


Julian uwielbia książki, przygląda się obrazką i słucha tatynego głosu. Z mamą najlepiej się śpiewa! Śpiewamy godzinami! Trudno zachować powagę obserwując jego miny - naśladuje i powtarza dźwięki. Nie sądziłam, że dziecko rośnie aż tak szybko! Tak szybko się uczy. Już od drugiego miesiąca śmieje się w głos, z każdym dniem widzi coraz dalej, zaczyna rządać prawdziwego jedzenia, wyraża swoje zdanie i potrafi przekazać mi co chciałby robić. Znamy się nie od dziś - a z każdym dniem lepiej. Pierwsze obiadki i deserki mamy już za sobą - jedzenie jest fajne.


Kiedy to się stało? Jak to możliwe, że tak szybko? Taki duży chłopiec - moje maleństwo. Już dźwiga się na rączkach, już pokonuje swoje pierwsze, samodzielne metry. Trzeba go pilnować, a najbezpieczniejsze jest podłoga. Bawimy się piłka, wspólnie śpiewamy i gotujemy, chodzimy na spacery. I ten czas tak szybko leci, a to już jesień zagląda do okien.


Najpiękniejsze, co mogło mi się przydarzyć. Mit lukrowego macierzyństwa? Nie wiem, mi jest dobrze - nie narzekam. Szczęście, jakie daje dziecko jest nieporównywalnie z niczym innym - jego uśmiech gdy mnie widzi, małe, nieporadne rączki i to jak się do mnie przytula po przebudzeniu. To wszystko, te pieluchy i nieprzespane noce (choć może nie w naszym przypadku), brak makijażu i nieugotowany obiad, to wszystko nie ma znaczenia.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz